sobota, 9 kwietnia 2011

FRUGO wraca

Już od dłuższego czasu można znaleźć informacje o powrocie ów napoju na półki sklepów spożywczych i monopolowych. Wielu polaków cieszy się z powrotu i niecierpliwie czekają na pierwsze egzemplarze ambrozji w postaci napoju owocowego. Spółka FoodCare wykupiła FRUGO od Afofarmu i zapowiedziała powrót napoju na rynek.  Umowa obejmuje nabycie praw do nazwy napoju, projektu butelki i kapsla oraz sloganu reklamowego. Dodatkowo receptura napoju ma być ta sama jak z przed lat. Wiadomo jednak, że nie będzie to ten sam smak jak z przed kilku lat... i miejmy nadzieje że nie będzie to ten sam smak jaki był rok czy dwa lata temu czyli zupełnie inny niż ten oryginalny. Miejmy nadzieje, że nowe FRUGO zostanie równie dobrze rozpromowane jak te stare.

Historia FRUGO

 
Zaczęło w 1996 roku rzeszowska firma Alima-Gerber - dotąd znana z przetworów dla małych dzieci - wypuszcza napój owocowy. Przedsięwzięcie na pierwszy rzut oka wygląda dziwnie: butelka z szeroką szyjką wydaje się nieporęczna, napojów dla młodzieży nikt nie robi, i jeszcze ta dziwaczna nazwa: Frugo.
W pierwszym miesiącu wyprodukowano 3,5 mln butelek napoju, po roku miał on 90-procentową rozpoznawalność i 4-procentowy udział w rynku soków. Na festiwalu reklamy Krakfilm 1996 autorzy kampanii Frugo zgarnęli najważniejsze nagrody. Potem były Tytany, Kreatury, Dea, Effii – ponoć żadna inna polska marka nie zdobyła tylu nagród w prestiżowych konkursach reklamy. Kampanie Frugo tworzył duet kreatywny Kot Przybora - Iwo Zaniewski.
Jak jednak pokazał czas, powodzenie zależało od intensywności kampanii reklamowych - a to oznaczało koszty. Kiedy Alimę Gerber kupił koncern farmaceutyczny Novartis, uznał, że marża uzyskiwana na Frugo jest zbyt niska.
Skończyły się kampanie reklamowe, a napój zaczął gwałtownie tracić rynek: w 2001 r. miał zaledwie 1,4 proc. udziału, rok później - 1 procent. Novartis wystawił Frugo na sprzedaż.
Właściciele się zmieniali, parę razy próbowano reanimacji Frugo, a według miejskich legend do dziś w zakamarkach supermarketów widuje się butelki z tą nazwą. Najwyraźniej jednak nie potrafiono znaleźć takiego sposobu dotarcia do odbiorców, jaki dał sukces pierwowzorowi.



Nowy właściciel, firma FoodCare, ma duże doświadczenie marketingowe: to ona jest właścicielem marek Gellwe, Fitella, Black, n-gine i 4MOVE. Jej energetyzujący Tiger, o którego teraz wciąż toczy sądowe boje z Dariuszem Michalczewskim, zawojował polski rynek, jako jedyny na świecie wyprzedzając na lokalnym rynku potentata tego rodzaju napojów - Red Bulla. Oby udało się z Frugo. 





sobota, 2 kwietnia 2011

Piękny Umysł

  Długo przekładałem premierę ów spektaklu. W końcu jednak odpaliłem wcześniej niechciany film. Zainteresował mnie temat. Z początku trochę flaków i za dużo matematyki ale szybko zmieniłem zdanie na temat filmu. Russell Crowe, który potrafi dobrze zagrać Robin Hooda dobrze też odgrywa rolę naukowca.
   John Nash przybył na Uniwersytet Princeton w 1947, aby rozpocząć podyplomowe studia matematyczne. Chłopak nie może się poszczycić elitarnym wykształceniem ani też odpowiednim zapleczem finansowym. Jest on jednak utalentowany i zdeterminowany do pracy.  Nash jest typem samotnika, który uważa się za nielubianego przez innych ludzi. Nie przestrzega praw akademickich, a już na pewno nie w głowie mu uczęszczanie na wykłady. Myśli tylko o jednym - znalezieniu naprawdę oryginalnego pomysłu, który pozwoliłby mu wybić się do "elity". Jak mniema, w ten sposób raz na zawsze mógłby ustalić swoją pozycję i znaczenie w środowisku naukowym. Wydział matematyki na Uniwersytecie  Mimo dużej konkurencji jaką był Nash, zyskuje on grono znajomych. Podczas jednej z imprez w pubie, John doznaje "olśnienia". Możliwe, że gdyby nie jego znajomi nie doszedłby do teorii gier. Swoim odkryciem obala twierdzenia Adama Smitha, a jego życie zupełnie się zmienia. 
   Temat rzeczywiście może odstraszyć, ale warto obejrzeć.  W dodatku postać Johna jest prawdziwa. John Forbes Nash Jr urodził się 13 czerwca 1928r w Wirginii.Był współlaureatem nagrody nobla w 1994 roku .

 

Krótko na temat "Pulp Fiction"

    W końcu dotarłem do tego arcydzieła kinematografii, które aż takim arcydziełem nie jest. Fabuła naprawdę (nie)skomplikowana, a gra aktorów na bardzo dobrym poziomie. Przede wszystkim Travolta pokazują swoją brzydką twarz, a Samuel L.Jedi macha swoimi włosami.
   Głównymi bohaterami są płatni mordercy, Jules (Samuel L.Jackson) i Vincent (John Travolta), dostają zlecenie, aby odzyskać walizkę grubego czarnucha. W między czasie Vincent dostaje kolejną robotę. Jego zadaniem jest przypilnowanie żony wcześniej wspomnianego murzyna. Vincent i Jules po prawie udanej akcji wpadają w małe kłopoty... muszą posprzątać trupa, którego "wyhodowali" na tylnym siedzeniu swojej fury. Specjalnie potrzebowali gościa od "sprzątania", bo w końcu nie każdy potrafi ukryć ciała w bagażniku. W tym samym czasie (Bruce Willis) musi przegrać walkę, aby dostać pieniążki od... murzyna. Walkę wygrywa i ma zamiar uciec z Los Angeles. Potem będą strzelać ale nie będę już spoilerował.
   Film godny uwagi. Mimo gejowskich motywów nie można się do niczego przyczepić. Czasami wydaje się trochę sztuczny ale moim zdanie motywy gangsterkso-gangsterskie są całkiem całkiem.